31 stycznia do kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu trafił obraz, który do niedawna widniał na liście polskich strat wojennych.
31 stycznia odbyła się uroczystość prezentacji i przekazania do zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu odzyskanej straty wojennej. Chodzi o obraz z warsztatu Lucasa Cranacha starszego „Opłakiwanie Chrystusa”, utracony podczas II wojny światowej trafił do Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Dzieło powróciło do macierzystej kolekcji po niemal 80 latach. Dzięki badaniom proweniencyjnym zidentyfikowano je w zbiorach Muzeum Narodowego w Sztokholmie.
– Do Polski powróciło dzieło zaliczane do najcenniejszych obiektów utraconych w wyniku II wojny światowej. To obraz wyjątkowej klasy, który będzie niewątpliwie ozdobą Muzeum Narodowego we Wrocławiu – zaznaczył w swoim przemówieniu wygłoszonym podczas uroczystości wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński. Wręczył również medale Zasłużony Kulturze Gloria Artis pracownikom muzeum.
Czytaj: Wrocław wprowadza do szkół i przedszkoli lekcje o Konstytucji RP
Obraz powstał w 2. połowie lat 30. XVI wieku w warsztacie Lucasa Cranacha starszego (1472-1553), czołowego niemieckiego malarza i rytownika doby renesansu, silnie związanego z reformacją. Dzieło zostało ufundowane przez rodzinę kupca Konrada von Günterode i Anny z domu von Alnpeck, o czym świadczą herby umieszczone w dolnej partii obrazu. Para fundatorów wraz z czwórką swych dzieci uwieczniona została na obrazie w scenie opłakiwania Chrystusa obok postaci biblijnych: Marii – matki Jezusa, Marii Magdaleny oraz Jana Ewangelisty.
„To obraz rzeczywiście niezwykły. Choć zostawiamy bliższej lub dalszej przyszłości nasze rozważania na temat autorstwa, kręgu artystycznego i warsztatu, to nie ulega wątpliwości, że w duchu dzieło to jest do końca cranachowskie. To rzeczywiście ten wybitny artysta pierwszej połowy XVI wieku niemieckiego renesansu tworzył właśnie takie kreacje, przepojone duchem przeżycia religijnego, ale też i pierwiastkami humanistycznymi, renesansowymi, prezentacją człowieka. Tu dochodzi to szczególnie do głosu” – powiedział dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu Piotr Oszczanowski.
– Mamy prawo przypuszczać, że ten do granic możliwości luterański, zapewne epitafijny (o czym świadczą herby i postaci) obraz, znalazł się w kościele klasztornym cystersów, w Lubiążu – opowiadał o arcydziele Piotr Oszczanowski.
Czytaj: Wkrótce otwarcie pierwszego autonomicznego sklepu we Wrocławiu
Obraz trafił do wrocławskich zbiorów muzealnych z Kaplicy Książęcej kościoła klasztornego cystersów pw. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii w Lubiążu. W 1880 r. został włączony do zbiorów Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Przetrwał II wojnę w Ząbkowicach Śląskich, w składnicy dzień sztuki, gdzie znajdował się do końca 1945 roku. W lutym 1946 r. miało miejsce włamanie do składnicy, podczas którego zaginęło ponad 100 obrazów, wśród których zapewne znajdowało się także „Opłakiwanie Chrystusa”.
– Procedura restytucyjna mogła nie dojść do skutku gdyby nie wyjątkowa współpraca z muzeum sztokholmskim – podkreślił dyrektor Oszczanowski. – Historia ta kończy się szczęśliwie, ale jednocześnie uświadamia nam jak wiele wyzwań i starań jeszcze przed nami i jak wielka jest lista strat. Autonomizacja departamentu dziedzictwa kultury czy wzrost etatów przełożą się na wydajną i skuteczną działalność restytucyjną – powiedział dyrektor.
Po zakończeniu II wojny światowej Wrocław znalazł się w granicach Polski i na mocy przepisów prawa międzynarodowego państwo polskie stało się sukcesorem spuścizny materialnej miasta, w tym również utraconych wrocławskich zbiorów artystycznych. Dzieło powstałe w warsztacie Lucasa Cranacha starszego zostało wpisane na listę zaginionych i poszukiwanych polskich strat wojennych.
W imieniu dyrektorki Muzeum Narodowego w Sztokholmie, doktor Susanny Pettersson, wypowiedziała się dziś Lena Munther z biura komunikacji muzeum. – Badania, których wyniki dotarły do nas z Niemiec, Polski i które sami przeprowadziliśmy pokazały, że przekazanie obrazu Polsce jest naszym obowiązkiem. Mam nadzieję, że polska publiczność będzie teraz podziwiać dzieło, które znalazło się w odpowiednim dla siebie miejscu – powiedziała.