Brytyjskie testy z wąglikiem na wyspie Gruinard

Powiązane

Leśnicy w Wielkopolski podarowali hojną kwotę szpitalowi dziecięcemu w Poznaniu

100 000 złotych - tyle poznańscy leśnicy przekazali na...

Gwiazda Hollywood odwiedziła Ogród Botaniczny w Krakowie

Hollywoodzka gwiazda Milla Jovovich kilka dni przebywała z rodziną...

Krakowska restauracja uznana za najlepszą w Polsce

Według jury konkursu World Culinary Awards, słynąca z polskiej...

Jakie jest najbardziej zakorkowane miasto w Polsce i na świecie?

Korki w wielu polskich miastach to smutna codzienność. Właśnie...

Udostępnij

Wojna to matka wynalazków. Niektóre z nich potrafią być jednak nieprzewidywalne i bardzo niebezpieczne. Gdy brytyjskie władze zdecydowały się stworzyć na Gruinard Island poligon doświadczalny, nikt nie spodziewał się, że wyspa będzie musiała być pilnie strzeżona przez pół stulecia. 

Gruinard to wyspa położona niecały kilometr od wybrzeży Szkocji. W dzień i w nocy pilnuje jej wojsko, a wstęp na wyspę jest surowo wzbroniony. Wszystko dlatego, że w czasie II Wojny Światowej Brytyjczycy przeprowadzali tam testy z użyciem zabójczego wąglika Vollum 14578. Najpierw wysiedlono wszystkich mieszkańców, a następnie sprowadzono tam owce, które następnie ulokowano w różnych częściach wyspy. Po rozpoczęciu testów okazało się, że w ciągu trzech dni, cała populacja tych zwierząt zdechła.

- Advertisement -

Testy uznano za udane: wyhodowany przez naukowców wirus mógł doprowadzić do wymarcia populacji dużego niemieckiego miasta w zaledwie tydzień. Problem okazało się jednak powstrzymanie eskalacji tych skutków – także na samej wyspie. Po długiej debacie stwierdzono, że oczyszczenie wyspy byłoby zbyt kosztowne, więc nałożono na nią kwarantannę i przez kolejnych 50 lat wojsko musiało jej pilnować. Na początku lat osiemdziesiątych udało się tam jednak zakraść grupie mikrobiologów. Ci pobrali próbki, a po ich zbadaniu okazało się, że po czterdziestu latach wąglik na wyspie wciąż jest aktywny.

Dziesięć lat później przeprowadzono kolejne testy i stwierdzono, że wyspa jest już wolna od zabójczego wirusa. Potomkom wysiedlonych mieszkańców zaproponowano prawo pierwokupu. Za ziemie mieli zapłacić tyle, ile zaoferowano w latach 40 w ramach rekompensaty (bez uwzględnienia inflacji). Chociaż kupcy się znaleźli do dziś nikt tam nie zamieszkał, ponieważ część środowiska naukowego jest zdania, że wirus jest niezwykle odporny i po latach może znów stać się aktywny.

foto: italnews.info